poniedziałek, 30 grudnia 2013

Rozdział osiemnasty.


Nie chcę już wracać do Warszawy , do miasta gdzie były moje najsłabsze chwile. Dominic obiecał mi że się przeprowadzimy do innego mieszkania ale to miasto dalej mi będzie przypominać o tych chwilach. Chciałabym mieszkać na jakimś odludziu gdzie nikt nie obmawia za plecami i nie dzieje się nic złego ale takiego miejsca na świecie jeszcze chyba nie ma. Po powrocie do mieszkania od razu poczułam w powietrzu tą niepewność czy będzie wszystko dobrze. Dzisiaj , mimo tego że byłam zmęczona po podróży postanowiłam usiąść przed laptopem i szukać mieszkania lub jakiegoś domu. Od zawsze chciałam mieszkać w pięknym , dużym Domie z ogródkiem dookoła. Ale to tylko marzenia … Ale marzenia się spełniają.
- Pójdę sprawdzić Skrzynkę , pewnie będzie sterta listów.
Powiedział wychodząc z mieszkania. Jednak się nie mylił. Nie było nas zaledwie dwa tygodnie a Domin przyszedł z garścią listów. Jeden z nich przykuł moją uwagę. Wzięłam go do ręki , nawet nie patrząc kto jest nadawcą otworzyłam kopertę. Zaczęłam czytać i z każdym przeczytanym słowem nie mogłam uwierzyć  w to co jest napisane na tej kartce.
- Ja pierdole , co to kur** ma być ?
Rzuciłam listem wkurzona o ziemię.
- Co jest ?
Zapytał ukochany zirytowany moim zachowaniem.
- Przeczytaj to kur** ! Nie wierze !
Dominic podniósł list i przeczytał go chyba z dwa razy aby upewnić się czy dobrze zrozumiał.
- Nie ! Oni nie odbiorą nam Alex , przecież zostawili ją , nawet nie dzwonili co się z nią dzieje a teraz wielkich rodziców zgrywają.
- Wiesz co , chodźmy do adwokata , zobaczymy co on nam powie.
- No to idziemy.
Wzięliśmy kurtki z wieszaków i szybko zszedliśmy na dół udając się do najbliższej kancelarii.
- Tu jest jakaś , sprawdźmy.
Alex akurat teraz była z ciocią Jess na lodach. Weszliśmy do kancelarii , zaprowadzono nas do jakiejś adwokatki. Nigdy nie byłam w takim miejscu więc nie wiedziałam w ogóle jak zacząć rozmowę.
- Może zacznijmy od początku , co się stało , z jaką sprawą do mnie państwo przychodzą.
Usłyszeliśmy z ust pani adwokat. Szybko opowiedzieliśmy jej całą historię. Ta powiedziała nam że jeżeli są prawnymi opiekunami to mają większe prawa do opieki. Jednak kiedy nie kontaktowali się z Alex przez dłuższy czas to może to być oczywiście na ich niekorzyść. Trzeba będzie złożyć wniosek o ograniczenie praw do opieki nad dzieckiem. Jednak pani adwokat powiedziała że nie gwarantuje zwycięstwa sprawy . Po wyjściu z tego miejsca byłam w jeszcze gorszym stanie psychicznym. Niby adwokat miał się wszystkim zająć ale ja nie mogłam tak bezczynnie siedzieć i udawać że wszystko jest  w porządku. To ja się nią zajmowałam , ona mówi do mnie „mama” więc dlaczego ciotka miałaby jej odebrać rodzinę.
- Chodźmy do domu , pewnie Jess już wróciła.
- Wiesz co , ja jeszcze przejdę się chwile , ochłonę po tym wszystkim i wrócę. Teraz nie potrafię wrócić do domu.
Powiedziałam , Dominic z niechęcią zgodził się. Ja udałam się do parku. Przechodząc w sklepie kupiłam sobie papierosa. Już od kilku lat nie paliłam , dzisiaj jest to jedyny i ostatni raz w moim życiu. Nie chce powrócić do tego … 


wtorek, 10 grudnia 2013

Rozdział siedemnasty

Obudziłam się w szpitalu. Obok mnie siedział podparty na swoich rękach Dominic . Jess chodziła niecierpliwie po sali .
C: Jess siadaj .
Odparłam łapiąc się za głowę. W tym momencie oboje spojrzeli na mnie jakimś zbawczym wzrokiem.
J: Chels ! Ale nas nastraszyłaś ! Pamiętasz coś ?
D: Kochanie !
C: Pamiętam , niestety
Spojrzałam w podłogę.
C: A co z Alex ? I innymi dziećmi ! Co z tym chłopczykiem .
Kolejna łza napłynęła mi do oczu. Czułam się temu wszystkiemu winna. To prze zemnie dzieci zostały narażone na niebezpieczeństwo. To jest okropne uczucie być przyczyną tragedii.
J: Z chłopczykiem dobrze , lepiej niż z tobą. Nikt nie został ranny. Na szczęście szybko zjawiła się policja i opanowała sytuację.
Chciałam znaleźć dla siebie jakieś usprawiedliwienie ale nie umiałam. Przecież to pewnie o mnie chodziło a mówiło cierpieć na tym czyjeś życie . Cały czas myślałam o tej sytuacji i myślałam co by było gdyby ... Każdy mi powtarzał że to nie moja wina. Chcieli mnie po prostu pocieszyć. Ale najgorsze było to że sprawca niedawno uciekł z więzienia. "Boże nie !" Pomyślałam sobie na tą wieść. Nie chciałam przeżywać kolejnych dramatów mojego życia. Marzę teraz tylko o spokojnym życiu. Właściwie to nawet w szpitalu czułam się zagrożona bo nie wiadomo do czego ten koleś jest jeszcze zdolny. Codziennie modliłam się aby nie wydarzyła się jakaś tragedia z mojej winy. Pewnej nocy w szpitalu nawet ujrzałam ... ujrzałam ? A może objawiła mi się sylwetka mojej zmarłej mamy . Była taka piękna . Ujrzawszy ją powiedziała do mnie : "To nie twoja wina kochanie. Bądź silna i nie poddawaj się" . I w jakiś dziwnych okolicznościach zniknęła . Nie byłam pewna czy to moja matka ale sądząc po jej trochę niewyraźnych oczach na starych zdjęciach doszłam do wniosku że to na pewno była ona. Nie powiedziałam o tym nikomu. Tamte słowa dodały mi jakiejś otuchy i wsparcia ze strony zmarłej mamy.
         Dzień wypisu ze szpitala był najgorszy. Bałam się wyjść na dwór . Skąd mogę wiedzieć do czai się za ścianą ? Idąc z kapturem na głowie , rękami w kieszeni i spojrzeniem w dół jakoś dotarłam do naszego mieszkania. Nie miałam zamiaru z niego wychodzić. Każdy pokój przypominał mi tamten dzień , trzynastego marca. Oglądając telewizję w salonie usłyszałam otwierający się zamek naszych drzwi. Przestraszyłam się ale ... na szczęście to był Domin i Jess wracający z pracy. Usiedli obok mnie .
J: Posłuchaj . Razem doszliśmy do wniosku że musimy wyjechać stąd na jakiś czas. Musimy zrobić sobie jakieś wakacje i odpocząć od tego wszystkiego. Jeszcze zastanowimy się gdzie . Co ty na to ?
C: Z wielką chęcią !
D: No to gdzie ?
Wzięłam na swoje kolana laptopa a następnie włączyłam go. Poszukałam jakiś fajnych miejsc.
C: Popatrz . Góry , cisza , spokój. Tego nam potrzeba. Co wy na to ?
Spojrzałam na obojga . Oni przytaknęli że to dobry pomysł.
J: Jutro pojadę sprawdzić najbliższe bilety.
C: Okej. Która godzina ?
D: 14:30.
C: Trzeba pójść po Alex. Dom pójdziesz po nią ? Ja nie chcę na razie wychodzić z domu.
D: Pewnie .
    Kiedy do domu przyszedł mój chłopak z Alex ona od razu pobiegła do mnie i przytuliła mnie mocno mówiąc : "Mami ! Nareszcie w domu" . Ja ją ucałowałam a następnie zrobiłam jakiś obiad.

     Kolejne miesiące mijały w normalnym tempie. Nawet mieliśmy już bilety na 4.05 na wylot w góry. Cieszyłam się z tego wyjazdu. Marzy mi się cisza i spokój. Dzień wylotu zaliczał się bardziej do tych szczęśliwych dni. Lot był spokojny. Nic nadzywczajnego się nie działo.  W górach było tak pięknie. Oczywiście nie obyło się bez robienia naszych sesyjek . Nawet w takich mało znanych górach znalazł się jakiś fotograf i z chęcią fotografował mnie , jess . Te ostatnie tygodnie spędzone tutaj były wspaniałe. Odstresowałam się i wyluzowałam. Tego mi brakowało ! 

---------------------------------

Zdjęcia z wycieczki : ) 


























czwartek, 14 listopada 2013

Rozdział szesnasty

Niby ma być teraz wszystko dobrze , niby los się do nas uśmiechnął . Nic ostatnio szczególnego się nie działo w moim życiu . Z Domincem mi się bardzo dobrze układa , wprawdzie rozumiemy się , mamy wspólne tematy a najważniejsze to kochamy się. A może to jeszcze nie koniec nieszczęść ? Nigdy nie wiadomo co przyniesie następna minuta naszego kolorowego i nieprzywidywalnego życia .
~ * ~
 Ostatnio uczestniczyła w sesji z pewnym modelem . Sesja wyszła na prawdę doskonale ! Byłam z niej bardzo zadowolona. Dopiero teraz mogę się spełniać i żyć w spokoju wykonując to co lubię . Z resztą z Dominem też się czasem widzimy w pracy. Na fejsie ma teraz pełną skrzynkę wiadomości od fanów jak i fotografów . Nie każdy może mnie spotkać na ulicy. Dużo osób mówi że zrobiłam większą karierę niż zwyciężczyni programu. Ale to mnie teraz najmniej obchodziło . Ja nie chcę być celebrytką , chcę być modelką i dumą polskiego modelingu. Ostatnio w moją skrzynkę pocztową zaśmieciły wiadomości od jakiejś anonimowej osoby. Treść tych maili nie była zbyt miła . Źle się czułam czytając te wszystkie maile . Trochę się tym przejęła co zdziwiło Jess . Zwykle nie przejmowałam się krytyką ale teraz te maile były na prawdę okropne ! Było ich ponad 100 . Musiałam więc zmienić pocztę na jakąś nową. Nie ma zamiaru czytać tych bzdur. Smutno jest czytać przezwiska typu "suka" na swój temat. Ale coż... Głupota ludzka boli. Dzisiaj nawet przeglądając moją nową pocztę znów natknęłam się na nowe maile o tej samej treści po poprzednie . Były w nich nawet groźby typu " Zabije cie ! Strzeż się" . Zdziwiło mnie to a zarazem przeraziło . Co ja temu komuś zrobiłam ? Nie przypominam sobie abym komuś coś złego zrobiła . Mój niemalże ciągły smutek zauważyli moi bliscy. Ja im wszystko opowiedziałam , oprócz Alex która cały czas wypytywała mnie co się ze mną dzieje. Ona była taka troskliwa. Prawie jak moja córka. Wiem jak to jest nie mieć mamy . Chcę abym umiała ją w jakiś sposób jej zastąpić. Niepokoiły mnie tamte wiadomości . Dom nawet proponował mi abym wynajęła ochroniarze ale ja wole nie . Media by się tym bardzo zainteresowały poza tym nie chce z siebie robić jakiejś gwiazdy . Momentami bałam się sama wyjść na ulicę.
~ * ~
Maile nagle przestały przychodzić. Dzisiaj Alex miała 5 latek , ja 24 . Ahh ... Jak ten czas szybko leci . Ostatnio nawet z ust małej usłyszałam skierowane do mnie słowo "mama" . Zamurowało mnie ale też się ucieszyłam. Ciotka nie odezwała się ani razu od swojego przyjazdu. Raz na ruski rok przesłała misia i myślała że będzie wszystko dobrze . Ale na szczęście jej tutaj teraz z nami nie ma. Alex chodzi teraz do przedszkola. Postanowiłam ją wcześniej zapisać aby poznała jakieś koleżanki , jakoś wykorzystała czas nie spędzany z bliskimi.
~ * ~ ~ * ~ ~ * ~ ~ * ~ ~ * ~ ~ * ~ ~ * ~ ~ * ~
Dzisiaj jest 13.03. czyli dzień urodzin mojej "córki" . Właściwie to już czasami mówię do niej "córeczko" a ona do mnie mama . Dzisiaj moja mała księżniczka ma już pełne 6 latek. Zrobiłam duże przyjęcie na które Alex zaprosiła swoje koleżanki i kolegów . Przyjęcie toczyło się dobrze . Jess i Domin byli gdzieś na mieście żeby nie przeszkadzać dzieciom. W czasie krojenia tortu po klatce schodowej rozległ się jakiś huk. Nagle ktoś wywarzył drzwi. Bardzo się przestraszyłam . Szybko uspokoiłam dzieci i wzięłam ze sobą nóż. Po cichu poszłam do przedpokoju. Mężczyzna w czarnej kominiarce również cicho zbliżał się do pokoju dzieci. I właśnie w tym momencie podeszłam do niego z nożem w rękach. On jednak szybko się zorientował i szybkim ruchem nóż wypadł mi z rąk. Mężczyzna złapał mnie i zatkał usta abym nie krzyczała . Po policzkach spłynęły mi gorzkie łzy.Poszlismy do pokoju Alex. Na szczęście z koleżankami córki przyszły te niektóre mamy więc nie byłam sama .
Mżc ( Mężczyzna) : Na kolana wszyscy !
Wymachiwał na wszystkie strony bronią. Nikt nie odważył się pisnąć ani słowa bo wtedy wszyscy bylibyśmy martwi. Matki i dzieci klękały i robiły wszystko z poleceniem przestępcy.
Mżc: Która z was to Alexandra ? Jej córka ?
I wskazał bronią na moją głowę. Modliłam się tylko aby Alex się nie przyznała bo nie wiem co by się z nią stało. Nikt nic nie odpowiadał.
Mżc: Szybko bo nie mam czasu ! To ty ?
Szarpnął jakąś dziewczynkę za włosy ta tylko pisnęła i z płaczem powiedziała nie . Szedł tak po kolei ze mną przy sobie . Ja tylko powiedziałam ustami do Alex coś typu " Nie " . Ale niestety moja córka musiała powiedzieć : " Nie rozumiem" i to głośno.
Mżc: Gadałaś coś ?
Wkurzył się patrząc mi ciągle w oczy.
C: Nie .
I puścił mnie z swoich ramion.
Mżc: Klękaj i rób co ci każe. Która to ta twoja córeczka ? Gadaj albo już nigdy jej nie zobaczysz.
Ja spojrzałam na niego błagającym wzrokiem .
C: Jej tutaj nie ma .
Mżc: Nie rób ze mnie idiotę ! Wiem że tu jest tylko która to kur** !
Nieznajomy przewrócił stolik z jedzeniem . Wszystko leżało na dywanie ale to teraz nie było najważniejsze.
C: Jej tutaj na prawdę nie ma !
Mżc: To po co kurw* niby tutaj jakieś imprezki robicie ? co ?
C: Bo ...
Nie umiałam wydusić z siebie ani słowa. Musiałam coś na szybko wymyśleć byle nikt nie zginął.
Mżc: Gadaj !
Krzyknął .
Ja z płaczem powiedziałam :
C: Ona jest u lekarza na kontroli. Chcieliśmy zrobić jej niespodziankę.
Mżc: Nie wierze ci ! Wybierz która ma iść pierwsza na ostrzał ?
On mówił takim obojętnym tonem głosu. Nie miał w ogóle uczuć! Usiadł na małym fotelu i zaśmiał się szyderczo. Dalej wymachiwał spluw jakby to była jakaś zabawka. Celował teraz na jakiegoś małego przyjaciela Alex . Nagle ... Z pistoletu błyskawicznie wydobyła się kula. Huk rozpostrzenił się nawet na dwór i całą klatkę schodową. Sąsiedzi słysząc te krzyki od razu zadzwonili po policję
 Mały kolega dostał w rączkę. Leciała krew. Matka dziecka gorzko płakała i wpatrywała się we mnie .
C: Co ty zrobiłeś? Oni nie są ci niczym winni ! Zabij mnie nie ich ! Chociaż nie wiem za co ale zabij !
Mżc : Skoro się prosisz to proszę bardzo.
I znowu poleciał kolejny strzał . Również w rękę , moją rękę. Krew była wszędzie . Spojrzałam ostatni raz w napełnione ubawem i nienawiścią oczy nieznajomego.


 Chels z Jess : ) 




czwartek, 31 października 2013

Rozdział piętnasty

Minęło sporo czasu . Do tej pory razem z ciotką zdołałyśmy uzbierać potrzebne pieniądze na operację małej Alex . Cieszyłam się , ale również martwiłam o operację . Przecież zawsze coś może się stać . Ryzyko zawsze jakieś jest . Nadal nie chciałam wysłuchać ciotki , tym bardziej ojca . Zmieniło się coś jeszcze ... Ostatnio Dominic stawał się mi z dnia na dzień coraz bliższy. Tylko w jego ramionach czułam się tak ... jakbym była w niebie . Od około tygodnia jesteśmy już oficjalnie parą i bardzo dobrze między nami się układa . 
~ * ~ 

Dzisiaj był ten już długo wyczekiwany moment , dzień w którym ma się odbyć operacja mojej ukochanej siostry. Jej organizm i serduszko ostatnio się nieco pogorszyły ale my i lekarze jesteśmy dobrej myśli . Kiedy zabrali ją na salę operacyjną nastała grobowa cisza . Nikt nic nie mówił , mój ukochany ciągle siedział przy mnie i powtarzał że będzie dobrze . Wtedy na prawdę wierzyłam że się uda , nie dopuszczałam nawet takiej myśli że Alex nie przeżyje . Czekając już około dwóch godzin z sali wybiegła pielęgniarka . Próbowałam ją zatrzymać , lecz na próżno . Ta powiedziała tylko " Przepraszam , na prawdę nie mam czasu " . To mnie zmartwiło . To upływie niecałych dwóch minut ta sama pielęgniarka znów biegła na salę , lecz z jakimś małym pudełkiem w ręku . Nie wiedziałam kompletnie co tam się dzieje i to było chyba najgorsze . Najgorsze było tylko czekać . 
      Mijała kolejna godzina i wkońcu doczekałam się chwili kiedy wyszedł lekarz . Podszedł do nas .
L ( Lekarz ) : Operacja nie nie była w 100% po naszej myśli ale udało nam się zapanować nad sytuacją . Myślę że to cud że jeszcze ten mały organizm żyje a jej serce bije. oczywiście decydować będą najbliższe godziny . 
C: Boże ! 
W moim oku zakręciła się łza która już po chwili spłynęła po moim policzku lądując na ramieniu ukochanego . Jak zawsze w takim momencie umiał mnie przytulić i powiedzieć "Będzie dobrze " . 
C.P: Możemy do niej wejść ? 
L : Niestety teraz to jest niemożliwe . Zobaczymy co przyniosą następne godziny . Teraz przepraszam , muszę iść . 
Lekarz odszedł . Ja usiadłam na krześle . Miałam wrażenie jakby to była moja córka. Myślę że nawet bardziej to wszystko przeżywałam niż ciotka która była cały czas spokojna. 
C.P: Idź się połóż , odpocznij . 
C: Przestań ! Te twoje czułości nic nie pomogą ! Mówiłam Ci abyś się już więcej do mnie nie odzywała . Jak już chcesz rozmawiać to o twojej córce a mojej siostrze. 
Powiedziałam z nijakim wyrazem twarzy .  Jestem tym już wszystkim zmęczona , nie mam już sił .Poszłam do łazienki . Odkręciłam kran , przemyłam zimną wodą twarz . Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze i powiedziałam szeptem sama do siebie : " Dlaczego akurat ty Chelsey ? " . Wytarłam twarz i usiadłam w kącie . Rozryczałam się jak dziecko co chwile ocierając łzy . Nie umiałam tego powstrzymać . To życie mnie kiedyś wykończy . 
   Zasnęłam na krześle. Kiedy otworzyłam oczy rozejrzałam się wokoło . Nikogo nie było . Po chwili przyszedł do mnie Domin . 
C: Gdzie ciotka i wszyscy ? 
D : U Alex . 
C: Co ?! Dlaczego mnie nie obudziłeś ? 
Powiedziałam . "Naładowałam już baterie" na dalsze godziny przesiadywania w szpitalu . 
C: Wiadomo coś ?
Zapytałam milczącego chłopaka idąc w stronę sali na której leżała siostra . Kiedy byłam już u celu zauważyłam że ciotka płacze i nie jest w sali . czym prędzej podeszłam do niej . 
C: Co jest ? Stało się coś ? 
C.P : Pogorszyło się ! Lekarze walczą o jej życie ! 
C: Nie ! 
Krzyknęłam . Znów wybuchłam płaczem . po upływie około pół godziny z sali wyszedł lekarz . 
L : Udało się . Dziewczynka żyje i miejmy nadzieję że będzie już tylko lepiej . 
C: Dziękujemy panu ! 
L: To moja praca. Podobne sytuacje nie powinny się powtórzyć a jeśli jednak ponowią swoją obecność jej organizm może już kompletnie nie wytrzymać . 

~ * ~ 

Jednak los się odwrócił do nas o 180 stopni . Alex na szczęście jest już zdrowa . Z ciotką doszłyśmy do wniosku że moja siostra powinna na jakiś czas zamieszkać ze mną , z Jess i Dominicem . Tak będzie najlepiej. Dzisiaj jest dzień wypisu małej . Spakowałyśmy razem jej rzeczy. Alex pożegnała się z ciotką która wyleciała do Chicago . Teraz wszystko powinno być już dobrze . Teraz mamy plan pozostać w Warszawie . Ja mam tutaj więcej propozycji , Jess też ma pracę , Dominic również więc nie mamy po co wracać na razie do Mielca. Zajmowałam się siostrą jak najlepiej mogłam , zorganizowałyśmy sobie tak czas aby zawsze ktoś był z naszej Trójki w domu i zajął się małą. Nie mam zaufania do nianiek . Teraz ufam tylko tym czterem najważniejszym osobom w moim życiu. 
-----------------------------------------

Zdjęcia Chelsey z : Alex , Jess , Dominicem : 3 


 Alex 

 Chels z Jess






 Dominic z Alex 



środa, 23 października 2013

Rozdział czternasty

Robię co tylko mogę , chodzę na wszystkie castingi nawet na te które się nie nadaje , byle jak najszybciej zgromadzić potrzebne pieniądze. Dzisiaj miałam pójść w pierwszym wybiegu po programie. Z jednej strony chciałam mieć to już z głowy i dalej czukać źródła pieniędzy ale z drugiej to był mój pierwszy profesjonalny wybieg. Cieszyłam się również z tego powodu. Paparazzi i dziennikarze śledzili mnie praktycznie na każdym kroku , co mnie bardzo denerwowało. Obsypywali mnie pytaniami czy mam już pieniądze na operacje. Ale zaraz ... Skąd oni wiedzą że Alex musi mieć operację. Przecież lekarza prosiłam o dyskrecję , on mi to obiecał. Nie sądzę aby za jakąkolwiek nagrodę coś powiedział. Ciocia myślę że też by nie powiedziała , Jess to jestem pewna. Chwila ! Tak to pewnie mój "ojciec" wszystko wypaplał. Dla niego ważna jest tylko sława i pieniądze ! Pewnie reporteży zapłacili mu niezłą sumkę za udzielenie jakiś informacji. On jest taki bezmyślny i głupi ! Po prostu go nie pojmuję. Ciągle wypisuje do mnie na fejsie że mnie "kocha" i abym mu dała szansę i mojej cioci. Mój "ojciec" miał romans z ciotką , łumaczył mi że nie chciał ale ja nawet tego nie czytałam , tylko kawałek przeczytałam. Teraz podobno nie są już ze sobą , ciocia jest załamana i ciągle płacze. Ale ja nie umiem sobie z tym poradzić. Z taką zdradą ze strony najbliższej rodziny. Tak w ogóle to ja mam jakąś rodzinę pomijając Alex ? No własnie ! Nikogo nie mam ! Mam tylko serdeczną przyjaciółkę która zawsze mnie wesprze. To ona tak na prawdę jest tylko moją rodziną ! Następnego dnia , czyli dzisiaj dzień był jak codzień. W szpitalu znowu spotkałam tego chłopaka.
D: Cześć. Pamiętasz mnie ?
C: Oczywiście , nie mogłam ciebie zapomnieć. Jak tam twój siostrzeniec ?
D: Ma się dobrze , przeszedł zabieg bez jakiś problemów. A co u ciebie ?
C: No w sumie nic się nie zmieniło ... Pracuję codziennie , chodzę na castingi. Wczoraj poszłam na pokazie. Jutro mam dwie sesje więc źle nie jest.
D: Wydaje mi się że zrobisz wielką karierę. Może nawet większą od zwyciężczyni.
C: Nawet mnie to niezbyt interesuje. Teraz mi zależy tylko na Alex.
D: Wiesz co ? Mogę ci załatwić pracę , nie taką złą.
C: Przyjmę każdą , byle jak najszybciej.
D: U mojego wujka brakuje modelki . Pokaz jest już jutro , a on nadal nikogo nie ma.
C: Słucham ?! Mogę pójść w pokazie Gucci'ego ? !
D: Tak . Bez problemu ci to załatwię. Jestem ulubieńcem wujka.
C: Żartujesz ?
Uśmiechnęłam się promiennie a moje oczy zaświeciły się niczym żarówki.
D: Nie . Na prawdę !
C: Ojej ! Dziękuję ! Dziękuję ! To jest moje marzenie !
Przytuliłam się mocno do chłopaka.
D: Ależ nie dziekuj , tylko może od razu pojedźmy do wujka. Chyba te kilka godzin cię nie zbawi.
C: Okej ! Jedziemy .
Wstałam radosna . Miałam nadzieję że Dominic przekona wujka .Szybko wsiadłam w jego samochód i czym prędzej udaliśmy się do centrum Warszawy. Uśmiech nie schodził mi z ust. Dopiero teraz nie myślałam o tym wszystkim co mnie spokało. Kiedy weszliśmy do ogromnego budynku chwilę błądziliśmy po korytarzach. Ale po jakimś czasie w końcu znaleźliśmy wujka Dominca . Miał teraz próby przed pokazem . Był zdenerwowany co bło widać po nim. Ja poczekałam w drzweiach a Domin poszedł . Po kilku wymiany zdań przyszedł do mnie z niezbyt zadowoloną miną.
D: Sory , nic nie mogłem zrobić. Już kogoś znalazł do pokazu.
C: No dobra , spoko .
I w tym momencie na jego tawrzy pojawił się szeroki uśmiech .
D: Hahaha ! Dałaś się nabrać !
C: Co ?! Ejj !
D: Pójdziesz w tym pokazie . Załatwiłem i to bez żadnego problemu.
C: Na prawdę dzięki ! dzięki ! dzięki !
I rzuciłam się mu na szyję. Przytuliłam go mocno momentami skacząc z radości. Kiedy go przytulałam podszedł do nas Gucci . Mówił do nas w języku angielskim coś w stylu :

" Ty jesteś Chelsey ? "

Kiedy odpowiedziałam tak wytłumaczył mi dokładnie cały przebieg pokazu. Niezmiernie się cieszyłam i uważnie słuchałam. Uśmiech ciągle towarzyszył mi na twarzy .
   Mijały już kolejne tygodnie . Ja z Jess wynajęłyśmy mały mieszkanie . Nadal brakowało mi niewiele do zgromadzenia całej sumy pieniędzy , ale jednak brakowało. Pewnego dnia oglądając TV usłyszałam dzwonek do drzwi. Podeszłam do drzwi i ujrzałam w nich Wiktora.
C: O . Cześć . Wejdź
Usunęłam się mu z drzwi , a kiedy wszedł zamknełam za nim drzwi.
W: Siemka. Może wybrałybyście się ze mną na jakiś tatuaż ?
Zaśmiałam się i spojrzałam na Jess która robiła pizze .
C: Co myślisz Jess ?
J: W sumie to pizza za raz się upiecze , zjemy razem a później pójdziemy ok ?
C: Mi pasuje .
W: No to dawaj tą pizze !

Po jedzeniu wszyscy poszliśmy do naszego już tradycyjnego miejsca , czyli studia tatuażu.  Wszyscy zrobiliśmy sobie po niewielkim tatuażu .