C:
Jess siadaj .
Odparłam
łapiąc się za głowę. W tym momencie oboje spojrzeli na mnie jakimś zbawczym
wzrokiem.
J:
Chels ! Ale nas nastraszyłaś ! Pamiętasz coś ?
D:
Kochanie !
C:
Pamiętam , niestety
Spojrzałam
w podłogę.
C:
A co z Alex ? I innymi dziećmi ! Co z tym chłopczykiem .
Kolejna
łza napłynęła mi do oczu. Czułam się temu wszystkiemu winna. To prze zemnie
dzieci zostały narażone na niebezpieczeństwo. To jest okropne uczucie być
przyczyną tragedii.
J:
Z chłopczykiem dobrze , lepiej niż z tobą. Nikt nie został ranny. Na szczęście
szybko zjawiła się policja i opanowała sytuację.
Chciałam
znaleźć dla siebie jakieś usprawiedliwienie ale nie umiałam. Przecież to pewnie
o mnie chodziło a mówiło cierpieć na tym czyjeś życie . Cały czas myślałam o
tej sytuacji i myślałam co by było gdyby ... Każdy mi powtarzał że to nie moja
wina. Chcieli mnie po prostu pocieszyć. Ale najgorsze było to że sprawca
niedawno uciekł z więzienia. "Boże nie !" Pomyślałam sobie na tą
wieść. Nie chciałam przeżywać kolejnych dramatów mojego życia. Marzę teraz
tylko o spokojnym życiu. Właściwie to nawet w szpitalu czułam się zagrożona bo
nie wiadomo do czego ten koleś jest jeszcze zdolny. Codziennie modliłam się aby
nie wydarzyła się jakaś tragedia z mojej winy. Pewnej nocy w szpitalu nawet
ujrzałam ... ujrzałam ? A może objawiła mi się sylwetka mojej zmarłej mamy .
Była taka piękna . Ujrzawszy ją powiedziała do mnie : "To nie twoja wina
kochanie. Bądź silna i nie poddawaj się" . I w jakiś dziwnych okolicznościach
zniknęła . Nie byłam pewna czy to moja matka ale sądząc po jej trochę
niewyraźnych oczach na starych zdjęciach doszłam do wniosku że to na pewno była
ona. Nie powiedziałam o tym nikomu. Tamte słowa dodały mi jakiejś otuchy i
wsparcia ze strony zmarłej mamy.
Dzień wypisu ze szpitala był
najgorszy. Bałam się wyjść na dwór . Skąd mogę wiedzieć do czai się za ścianą ?
Idąc z kapturem na głowie , rękami w kieszeni i spojrzeniem w dół jakoś
dotarłam do naszego mieszkania. Nie miałam zamiaru z niego wychodzić. Każdy
pokój przypominał mi tamten dzień , trzynastego marca. Oglądając telewizję w
salonie usłyszałam otwierający się zamek naszych drzwi. Przestraszyłam się ale
... na szczęście to był Domin i Jess wracający z pracy. Usiedli obok mnie .
J:
Posłuchaj . Razem doszliśmy do wniosku że musimy wyjechać stąd na jakiś czas.
Musimy zrobić sobie jakieś wakacje i odpocząć od tego wszystkiego. Jeszcze
zastanowimy się gdzie . Co ty na to ?
C:
Z wielką chęcią !
D:
No to gdzie ?
Wzięłam
na swoje kolana laptopa a następnie włączyłam go. Poszukałam jakiś fajnych
miejsc.
C:
Popatrz . Góry , cisza , spokój. Tego nam potrzeba. Co wy na to ?
Spojrzałam
na obojga . Oni przytaknęli że to dobry pomysł.
J:
Jutro pojadę sprawdzić najbliższe bilety.
C:
Okej. Która godzina ?
D:
14:30.
C:
Trzeba pójść po Alex. Dom pójdziesz po nią ? Ja nie chcę na razie wychodzić z
domu.
D:
Pewnie .
Kiedy do domu przyszedł mój chłopak z Alex
ona od razu pobiegła do mnie i przytuliła mnie mocno mówiąc : "Mami !
Nareszcie w domu" . Ja ją ucałowałam a następnie zrobiłam jakiś obiad.
Kolejne miesiące mijały w normalnym
tempie. Nawet mieliśmy już bilety na 4.05 na wylot w góry. Cieszyłam się z tego
wyjazdu. Marzy mi się cisza i spokój. Dzień wylotu zaliczał się bardziej do
tych szczęśliwych dni. Lot był spokojny. Nic nadzywczajnego się nie
działo. W górach było tak pięknie.
Oczywiście nie obyło się bez robienia naszych sesyjek . Nawet w takich mało
znanych górach znalazł się jakiś fotograf i z chęcią fotografował mnie , jess .
Te ostatnie tygodnie spędzone tutaj były wspaniałe. Odstresowałam się i
wyluzowałam. Tego mi brakowało !
---------------------------------
Zdjęcia z wycieczki : )
super !!
OdpowiedzUsuńczekam na nn
ZAPRASZAM NA NOWY ROZDZIAŁ.
Liczę na szczerą opinię xx
http://my-life-is-true-onedirection.blogspot.com/