piątek, 30 sierpnia 2013

Rozdział dziewiąty

Szłyśmy ulicami , jakimiś chodnikami , czym po prostu się dało i w końcu dotarłyśmy na miejsce! Weszłyśmy do galerii , na ruchome schody prosto na górę. Kiedy byłyśmy już na drugim piętrze budynku weszłyśmy najpierw do H&M. Kupiłyśmy tam kilka ciuchów. Następny cel był butik. Nie było tam zbytnio wyboru ani żadnych ładnych butów więc poszłyśmy do następnego ... i tak się zeszło do 16:45. W końcu zakończyłyśmy nasze zakupy i udałyśmy się do małej restauracji na dole. Zamówiłyśmy latte i czekając na zamówienie jak zawsze gadałyśmy.
J: Ojej!!! Na prawdę nie mogę w to uwierzyć! Dzisiaj jest najlepszy dzień w moim życiu!
C: Nie rozpędzaj się tak... Jeszcze cie kto wie co spotka jeszcze dzisiaj.
Powiedziałam lekko tajemniczym głosem.
J: Ale o co ci chodzi? I tak będę happy nawet jakby coś się stało... 
C: Jak tam Wiktoria? Jak z nią wytrzymałaś?
J: Ciągle po prostu w każdej wolnej chwili gadała tylko o tobie i sobie! O tym że abyś wygrała "Top Model Tattos " i chce być najlepszą przyjaciółką wygranej modelki! Jak ona mnie wkurw****! 
C:  Najlepszą przyjaciółką?! 
Powiedziałam z lekki niedowierzeniem. Zawsze miałam ją za fajną dziewczyne a tu co? Przyjaźni się ze mną tylko dla swojej sławy?! O nie! Do tego nie dopusze. Jak ktoś ma byś moją najlepszą przyjaciółką , sławną to tylko Jessica! 
J: Tak mówiła... Gadała jeszcze o tym Kevinie ! Jaki on ładny jest itd ! 
Jess przewróciła oczami co oznaczało że ją to bardzo wkurzało! I w tej chwili przyszło zamówienie. 
C: Jakim Kevinie?!
Nie mieliśmy w klasie a tym bardziej w szkole żadnego Kevina!
J: A sorry ! Ty zacofana jesteś.
Zaśmiała się. Ja w tym czasie ciekawa o kogo chodzi upiłam kilka pierwszych łyków latte.
J: A więc od razu po twoim wyjeździe do Rio przyszedł do klasy nowy chłopak. Ma na imię Kevin i jest z domu dziecka. Jego ojciec zmarł przed jego urodzeniem a matka tuż po nim. Coś takiego... Nikt go o takie rzeczy nie pytał więc za dużo nie wiem... Urodził się w Californi ale przyleciał tutaj do domu dziecka , nawet nie wiem dlaczego. Od niedawna przyjechała do Mielca bo mieszała przedtem w jakimś małym miasteczku w okolicach Katowic. Ale powiem ci ... Nie jest wcale taki zły. Ma czekoladowe oczy ! Takie jakie lubimy.
C: Oj przestań! Nie chce się z nikim wiązać a ty dobrze o tym wiesz. Zostawie ci go. 
J: Nie mój typ ... Tylko jego oczy są ładne.
C: I co?! Nasza przyjaciółeczka zagadała ?
J: Co ty ! Mówiła że po twoim przylocie  jakoś wykombinuje żebyś go poznała co lubi itp. a później ich wyswatała. 
Mnie po prostu zamurowało. Miała być "sławna" dzięki mnie , mieć chłopaka dzięki mnie?! Co jeszcze ? Aż boję się co dalej wymyśli.
C: Nie?
J: Tak ! 
C: Po prostu nie wierzę w to co mówisz ! 
Upiłam ponownie kilka łyków tak jak i Jessica.
J: Przekonasz się jak będzie za tobą łazić...Oznajmiła i w tym momencie podeszły do nas dwie osoby a konkretnie jakaś dziewczyna w wieku około 15 lat z chłopcem młodszym od niej.
Dz(Dziewczyna):Chelsey this is you?
C: Umiem polski 
Zaśmiałam się.
C: A to wy ?
Dz: Jestem twoją fanką!!Od razu jak na castingach cię poznałam zostałaś moja faworytką! Prosze dasz mi autograf???
Byłam zdziwiona i lekko zszokowana że ktoś mnie rozpoznał. Teraz w Polsce są już emitowane odcinki co piątek.
C: No pewnie , masz coś do pisania?
Dziewczyna widać że była nie przygotowana na taką niespodziankę...
DZ: Mam tylko długopis , poczekaj chwile.
C: Spoko
Dziewczyna szybko pobiegła do kelnerki , przeprosiła i wydarła czystą kartkę z jej notesa na zamówienia po czym szybko przybiegła dając na nasz stolik kartkę i czerwony długopis.
C: Dla kogo?
DZ: Dla Klaudii.
Oznajmiła.Ja napisałam po raz pierwszy mój troche nieudany autograf. Ale ważne że był.
DZ:Możemy się do was dosiąść.?
Spojrzałam na przyjaciółkę obserwującą całą tę sytuację. Później skierowała wzrok na mnie po czym wzruszyła ramionami lekko kiwając głową na tak .
C: No dobra.
DZ:jeśli macie jakieś inne zajęcie to przepraszam że zajmuję czas.
J: I tak już skończyłyśmy zakupy.
Powiedziała obojętnym tonem.
DZ:A przepraszam , to mój brat Grzesiek.
G(Grzesiek):Dzień dobry.
-Cześć.
Oznajmiłyśmy razem.
DZ:Jezu!Nie mogę uwierzyć że ciebie spotkałam!Jak się ciesze!W końcu dziewczyny ze szkoły będą mi zazdrościć.
C: Dlaczego w końcu?
DZ:A nie ważne...
J: Powiedz jak już zaczęłaś.
Obie byłyśmy ciekawe co wtedy miała na myśli. Dziewczyna spojrzała na nas.
DZ: Ale prosze zostawcie to dla siebie.
C: No dobra , a teraz powiedz .
DZ:Grzesiek to nie mój jedyny brat. Jestem najstarsza z rodzeństwa i mam ich ośmioro. Wszyscy chłopaki i to młodsze!Jesteśmy ubodzy i mieszkamy daleko stąd. Wszyscy się ze mnie śmieją w szkole że chodze w niemodnych ciuchach i czasem jestem nieumyta ale zrozumcie ja mam ośmioro modszych braci a do tego moja mama często pali i teraz coraz częściej zaczyna pić...
C: A co z twoim ojcem?
K(KLAUDIA):On nic sobie z tego nie robi. Owszem chodzi to pracy ale ta mało płacą i nie mamy czasem nawet na chleb. Ale... co ja wam będę opowiadać.
Było widać że dziewczyna nie chciała rozmawiać na swój temat i nie wiedziała co zrobić ze swoim życiem.
J:Możemy ci jakoś pomóc czy coś?
K: Nie wiem co zrobić aby mieć przyjaciółkę , taką prawdziwą której mogę zaufać i która akceptuje moje wady.Tak jak ty masz Jessicę.
Chwilę się zastanowiłam co powiedzieć. Nie domyśliłabym się nawet że będę mogła komuś pomóc a w szczególności mojej fance.Nie wiedziałam co powiedzieć ale na szczęście wyręczyła mnie w tym Jess.
J: Po prostu bądź sobą. Ktoś kiedyś zaakceptuje twoje wady. Nie musisz stawać się popularna abyś mogła mieć taką przyjaciółkę.Może zrób kiedyś taki test na swoich koleżankach.
C: Jaki test?
Spojrzałam na przyjaciółkę z dziwną miną. Podobną zrobiła Klaudia...
J: Jeszcze nie wiem ... Ale pomyślę ... Masz fejsa?
K: Wchodze tyko w szkole bo w domu nie mam internetu. I tak na informatyce robimy co chcemy.
J: To świetnie. Coś wymyślimy z Chels i napiszemy okej?Kiedy masz informe?
K: W poniedziałek.
C: Zdążymy.
K:Dziękuję!Jesteście świetne i o ile ty będziesz w finale to wyśle na ciebie 100 sms-ów.A , sory ja nie mam pieniedzy , nawet telefonu.
C: Wystarczy że będziesz za mnie trzymać kciuki.To już będzie coś.
K: Kciuki zawsze trzymam.Ale dobra. My idziemy bo nie dojdziemy o świcie.
J:Poczekaj.Podwieziemy was taksówką. Nie będziecie tyle szli.
C: Dobry pomysł.Chodźcie.
K:Na prawdę?
C:Pewnie. Tylko zróbmy sobie pamiątkowe zdjęcie.
K: Ale ja nie mam aparatu.
C:Ale my mamy.Chodźcie tam.
Wskazałam głową na lustro. Jak zawsze fotki muszą być w lustrze. Ale taka już jestem ... Ustawiłyśym się. Jessica i brat Klaudi jednak nie chcieli z nami mieć zdjęcia więc czekali przy wyjściu. Pstryknęłam fotke w telefonie.
C: Dodam fote na fejsa a później ty i będą ci zazdrościć twoje koleżanki.Haha
K: Dobry pomysł. Jesteście cudowne.
C: Nie ma za co.
Zadzwoniłam jeszcze po taksówkę. Gadałyśmy przez ten czas czekając na taxi. W końcu przyjechała i odwieźliśmy fanów do ich domu.

---------------------




 Klaudia i jej brat Grzesiek : >


Na dzisiaj tyle : 3 Następnego rozdziału nie spodziewajcie się zbyt szybko :D Narka <3 


środa, 21 sierpnia 2013

Rozdział ósmy

Wzięłam do mojej torebki potrzebne rzeczy. Jessica zrobiła to samo . 
C: Gotowa ?
J: idziemy .
Wychodząc z mieszkania zamknęłam je na kluczyk który po chwili włożyłam do torebki. 
J: Jaki tatuaż robisz ?
C: Nie wiem , coś wymyślimy . 
J: A gdzie ? Ja już na ręce nie mam miejsca , ty zresztą też. 
C: Coś się wymyśli ... 
J: Ale dobra , opowiadaj jak tam było w Rio. Dlaczego chciałaś już wracać do Polski ?
Jeszcze nie miałam okazji wszystko opowiedzieć Jessicy więc postanowiłam to zrobić teraz. Po kolei wszystko jej opowiadałam , poza tym że jestem w finale. Jessica była zdziwiona a zarazem trochę zmieszana tą sytuacją. To było dosyć dziwne , bo to był przypadek że odnalazła tam swojego ojca a raczej on nią... Przez całą drogę do ich ulubionego studia tatuaży. Tam zrobiły sobie pierwszy w wieku 17 lat i do tej pory wszystkie dziary znajdujące się na ich ciałach robił im ten sam mężczyzna. Często doradzał swoim klientkom jaki tatuaż poleca zrobić. Nawet polubił te dziewczyny. Wchodząc do studia przyjaciółki od razu poczuły zapach atramentu , który wręcz uwielbiały, ten zapach przypominał im dobre chwile ze sobą spędzone. 
- Cześć . 
Powiedziałyśmy równo. 
Mt ( ich stały tatuażysta miał na imię Matthew , w skrócie Matt stąd ten skrót) : Siemka dziewczyny. Dawno was tu nie było...
J: No ... trochę czasu minęło. 
Mt: To jaki dzisiaj wybieracie? 
C: No właśnie nie wiem jaki , gdzie. Dopiero wróciłam z Rio i nawet nie miałam czasu się nad tym zastanowić. 
Przeważnie tak robiłyśmy jak dzisiaj , niespodziewanie chodziłyśmy do studia. My po prostu mamy swoje zwyczaje i ich się trzymamy, chociaż niektóre są dosyć dziwne. 
Mt: Dalej muszę doradzić? 
Obie spojrzałyśmy na siebie po chwili w jednym czasie uśmiechając się odparłyśmy razem:
J,C: Tak 
Mt: No dobra , jak klient to klient. Taka moja praca. Coś dużego czy małego?
C: Hmm ... Może dzisiaj sobie odpuścimy i coś małego. 
Mt: Może jakiś napis?
Mężczyzna wyjął kilka albumów. Wszystkie oglądnęliśmy i dopiero w ostatnim znaleźliśmy ładny wzór a co najważniejsze mały. Tatuaż nie był żadnym obrazkiem a napisem o treści : Till death co oznacza ; " aż do śmierci" . Oczywiście chodziło tu o przyjaźń ... Po wybraniu wzoru Matt zaczął wykonywać wszystkie czynności po kolei. 
Mt: A może szuka któraś z was pracy ?
C: Ja raczej nie , zajmuję się modellingiem i właśnie dostałam się do finału "Top model tattos" . 
J: Co ?! Serio jesteś w finale ?!
Jessica od razu spojrzała mi w oczy z niedowierzeniem. Wymsknęło mi się to ... No zdarza się przecież. Ale jak tylko 3 osoby będą tylko wiedzieć to chyba nic się nie stanie i nie wyrzucą mnie z programu. Ale ... Nie musi przecież nikt wiedzieć że się wygadałam. 
C: Noi musiałam wypaplać !
Byłam jednak trochę zła na siebie no ale cóż. To są jednak jedni z niewielu którym ufam.
C: Ale prosze ! Nikomu nie mówcie ! Nie chce żeby ktoś wiedziała poza tym nie można nikomu mówić tylko bliskiej rodzinie !
Mt: Nie no spoko , na mnie możesz liczyć.
Powiedział zdecydowany tatuażysta.
J: Na mnie też . Na mnie zawsze możesz liczyć . 
C: I za to cie kocham .
Obie zaśmiałyśmy się , jak to my. Całe robienie tatuażu i czynności z tym związane przegadałyśmy. Dopiero wtedy w studiu opowiedziałam jej jak było w Rio. Co dziwne trwało to około 45 minut a przecież tatuaż był taki mały i wydaje się że nie ma z nim dużej roboty , a jednak ... Każdy , nawet najmniejszy tatuaż wymaga dużego skupienia i dużo czynności. Po upływie mniej niż godziny tatuaże były gotowe. Wstałyśmy z siedzeń i ja zapłaciłam odpowiednią sumę pieniędzy. 
Mt: A może któraś z was poszukuje pracy? Albo znacie kogoś kto by się tutaj nadawał?
Akurat kiedy miałyśmy już wychodzić padło to pytanie. Stanęłyśmy w wyjściu i znów weszłyśmy do studia. 
C: Ja raczej nie miałabym czasu. Mam dużo propozycji.
Mt: A ty Jessica?
J: No nie mam pracy a przydałoby się trochę kasy.
Mt: Akurat ty się nadajesz bo już chyba wszystko wiesz na temat tatuaży i wiesz jak się robi...
J: No , po tylu dziarach to się zapamiętuje.
Mt: To jeszcze pogadam z szefem i dam ci znać kiedy masz przyjść. Masz mój numer?
J: No właśnie nie mam.
Mt: Poczekaj , za raz przyjdę.
Matthew poszedł na zaplecze po długopis i jakąś kartkę. Po około minucie wrócił i dał przyjaciółce kartkę z numerem.
J: No to dzięki i do zobaczenia.
C: Cześć .
W końcu opuściłyśmy budynek.
J: Będę mieć prace !
Pisnęła uradowana Jess. Bardzo było jej to potrzebne , bo przecież z kasy rodziców długo żyć się nie da. Ale co tam ... U niej i tak pięniędzy nie brakuje i nie będzie brakować. Już od dłuższego czasu przeglądała w internecie jakiejś pracy , kupowała gazety , nawet miała kilka rozmów ale wszystko na nic. Zawsze komuś coś nie pasowało. To było bardzo denerwujące... Ale nawet nigdy nie pomyślałaby o tym aby zostać tatuażystką. A tu nagle , taka okazja wprost spadła jej z nieba.
C: Oj kochana na razie jeszcze się nie ciesz... 
J: Chelsey ! Myśl pozytywnie!
C: No dobra. To dzisiaj może idziemy na jakąś imprezke oblać to ?
J: No pewnie ale najpierw musimy wstąpić do galerii. 
C: No okej... 
Nie miałam zbytnio ochoty na zakupy ale przecież miały one się odbyć w towarzystwie mojej najlepszej przyjaciółki więc nie mogłam odmówić. 

--------------------------------

Koniec tego rozdziału. Rozdział mi się podoba , nie wiem nawet dlaczego ... Komentujcie ! Dzisiaj bez zdjęć ... 

czwartek, 8 sierpnia 2013

Rozdział siódmy

Przytuliłam obie dziewczyny i razem poszłyśmy do taksówki. Taksówkarz pomógł nam z walizkami.
T(taksówkarz): Where you fail?
C: To airport. 
T: Ok. 
Cała droga minęła szybko. Była 17:30 kiedy byłyśmy już na lotnisku. Odprawa i to wszystko odbyła się bardzo szybko , tak jak zresztą wylot i cała podróż do Polski. Z lotniska miała po mnie przyjechać Jessica która niecierpliwie czekała na mój powrót. Tak też się stało. Wychodząc z samolotu od razu zauważyłam przyjeżdżający samochód Jess. Podeszłam szybko do niej i uścisnęłam na powitanie.
C: Cześć kochana 
Powiedziałam radosnym głosem.
J: Heej. Chodź do samochodu bo mnie jeszcze udusisz . 
Zaśmiała się melodyjnie przyjaciółka. Spakowałam bagaże i wsiadłam do samochodu obok miejsca kierowcy. 
J: I jak było ?
C: Cudownie ! Bosko ! Zajebiście ! Co jeszcze mogę powiedzieć ?
J: Haha nie wiem . Ile do finału ?
C: Dwa miesiące. 
J: To dużo ... 
C: e taam .... zleci jak wakacje . Co tam u Wiktorii ?
J: Właśnie chciałam ci opowiedzieć , ale wiesz teraz kieruje i muszę się skupić . W domu wszystko ci opowiem.
C: Okej .
J: Zrobiłaś sobie nowy tatuaż ?
C: Co ty ! Ja tatuaże robię tylko w twoim towarzystwie chociaż nie powiem , kusiło mnie żeby zrobić .
Zaśmiałam się patrząc przed siebie jak mijamy różne budynki ,pola.
C: Musimy sobie jakiś zrobić bo nie wytrzymam.
J: Ja też ! To kiedy ?
C: Może w następnym tygodniu . Dzisiaj piątek więc w tym raczej nie. 
J: Okej , dokładnie jeszcze ustalimy kiedy indziej .
Cała droga minęła miło i w najlepszym towarzystwie. Nawet nie wiem kiedy dojechałyśmy do naszego mieszkania.  Jessica zaparkowała przed naszym blokiem i obie wysiadłyśmy z auta. Kiedy przyjaciółka zamykała samochód ja wyjmowałam z bagażnika swoje torby i walizki. 
C: Pomożesz? Mam tego trochę ...
J: No daj ...
Jess wzięła moją trobę i walizkę wchodząc do budynku a następnie windy kliknęłam numerek 4 , gdyż mieszkałyśmy na czwartym piętrze. W windzie panowała "przerażająca" jak dla mnie cisza. Lubiłam sobie czasem pozwolić na takie swoje gadanie. Jako mała dziewczynka bardzo dużo mówiłam , co irytowało prawie każdego , poza moją ciotką Polly , ale i tak chciałam ludziom sprawić przyjemność i tak dużo nie gadać. Teraz mam swój umiar i utrzymuje go. Wychodząc z windy poszłyśmy na koniec korytarza.
C: Ja otworzę.
Z torby wyjęłam klucze od mieszkania i otworzyłam je , a zaraz po tym jak weszłyśmy do środka znów je zamknęłam. 
C: Nareszcie w domu ! Jak ja tęskniłam z moim łóżkiem . 
Powiedziałam udając się do mojej sypialni. "Rzuciłam" się na łóżko i leżałam tam gdzieś z minute.
J: Rozpakowuj się a później idziemy na lody i jakieś małe zakupy więc się pośpiesz ! 
C: Kobieto ! Daj mi się trochę wyspać ! W samolocie nic nie spałam.
J: No dobra , więc plany przekładamy na jutro a ja pójdę na jakieś gofry z Wiktorią. Ty się spokojnie prześpisz.
C: Tylko o tym marze ! 
J: To dobranoc
Przyjaciółka zaśmiała się , wzięła torbe i wyszła z mieszkania. Ja w tym czasie przykryłam się kołdrą , chociaż był początek pięknego lata i przymknęłam powieki pubując zasnąć co okazało się banalnym zadaniem. Od razu zasnęłam . Jessica w tym czasie jadła gofry z Wiktorią i kilkoma chłopakami. Gadały , nawet jeden z chłopaków zaczął podrywać przyjaciółkę śpiącej w pokoju Chelsey. Po powrocie do mieszkania Jessicy jej przyjaciółka nadal spała więc postanowiła jej nie przeszkadzać. W końcu prawie nic nie spała w samolocie. Udała się więc do jej ulubionego pomieszczenia w mieszkaniu a mianowicie małego saloniku. Usiadła na czarnej , skórzanej kanapie i włączyła telewizor. Zapomniała jednak o jednej rzeczy. Dźwięk w włączonym urządzeniu był ustawiony prawie na maksa. Jessica wczoraj sprzątała a jej zwyczajem jest sprzątanie przy głośnej muzyce. Od razu w mieszkaniu rozległ się głośny dźwięk piosenki Calvina Harris i Ellie Gaudling "I need your love". Ja od razu zerwałam się z łózka i poszłam wkurzona do salonu gdy w tym czasie przyjaciółka uciszała stopniowo dźwięk. 
C: Jess ! Co to ?!
Powiedziałam wkurzona z ledwo otworzonymi tęczówkami. 
J: Już gotowe . Możesz spać . Sprzątałam tu wczoraj i wiesz .... 
C: Wiem ! Mogłaś ściszyć przynajmniej ...
J: No wiem ! Sory . Idź śpij . 
C: Jakoś odechciało mi się . A miałam taki fajny sen ... 
Usiadłam na tej samej kanapie co Jessica. 
J: Opowiadaj . 
C: No więc. Tak trochę pokręcony ale co tam ;>
Zaśmiałam się nawet nie wiem dlaczego. 
C: Najpierw śniło mi się że poznałam jakiegoś przystojnego fotografa i można powiedzieć że się w nim zakochałam. Poszliśmy gdzieś nawet nie wiem gdzie. Rozmawialiśmy , dowiedziałam się wtedy że ona ma już dziewczynę a więc straciłam nadzieję na jakiś związek z nim. Potem nie wiem nawet kiedy ale była w Chicago i miałam iść do ciotki Polly zobaczyć tą niespodziankę ale wtedy ty mnie obudziłaś i nie dowiedziałam się co to jest. 
J: Fajny sen ; > Może nawet powinno tak być żebym cię obudziła i żebyś nie zobaczyła tej niespodzianki.
C: Ale mnie tak zżera ciekawość . Jutro pojadę zobaczyć kiedy będzie najbliższy lot do Chicago . 
J: Znowu zostawiasz przyjaciółkę ?
C: Nie zostawiam , przecież możesz lecieć ze mną. 
J: No nie wiem ... 
C: Nie daj się prosić!
J: No okej . To może pójdziemy na jakieś zakupy ?
C: To chodźmy .
----------------------------------
No okej ; > Zdjęcia wgl nie pasują ! Ale sytacja jest dopasowana a to chyba ważnie nie ?! Nie mają tatuaży i wgl nie podobne ale ołkej ! -,-






sobota, 3 sierpnia 2013

Rozdział szósty

Weszłam do mojego pokoju i położyłam się na łóżko twarzą do poduszki. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Obudziłam się dopiero o około 18:00 podniosłam głowę z poduszki. Zerknęłam na godzinę i usiadłam na łóżku. Włożyłam tylko jakieś balerinki i zeszłam na dół. Poszłam zjeść kolację w restauracji i znowu powróciłam do pokoju. Chwyciłam iPhone'a i odpisałam Jess. Kiedy jej odpisywałam przyszedł do mnie SMS. Szybko odpisałam przyjaciółce i sprawdziłam kto do mnie pisał. Była to Wiktoria. Nasza "przyjaciółka" ze szkoły. Pisała" Cześć. Kiedy wracasz? Musimy się koniecznie wybrać na zakupy i porobić dużo zdjęć bo pamiętasz? Obiecałaś mi !" . Moja odpowiedź brzmiała tak:" Nie mam ochoty. I pamiętam ale wiem o co ci chodzi ". Długo nie czekałam na odpowiedź a kiedy przyszła od razu ją przeczytałam : " Nie wiem co masz na myśli". Odpisałam : " Ty wiesz o co mi chodzi , nie udawaj ". Więcej nic jej nie odpisywałam bo wiedziałam że nie będzie miało to sensu. Jutro wieczorem był wylot do Polski więc pomyślałam że zacznę się pakować. Wzięłam walizkę + torby z kątka w którym już od dwóch tygodni leżały i sunęłam zamek tak aby były całkowicie odemknięte. Składałam , wkładałam do torby czy walizki i tak zleciał czas do 20:00. Zadzwoniłam do mojej ciotki. Po chili odebrała i powiedziała:
C.P: Cześć kochanie 
C: Cześć ciociu . Co tam u ciebie ? Wszystko dobrze ?
C.P: A jestem trochę przeziębiona , ale za raz przejdzie. Mam dla ciebie niespodziankę w Chicago. Przyjeżdżaj tu jak najszybciej.
C: Przeziębiona? Zawsze jak tak mówisz to znaczy że jesteś chora. Przyjadę , jak znajdę czas. Na razie jutro wylatujemy do Polski. Może skombinuje jakiś bilet do Chicago ale jeszcze nie wiem. A co to za niespodzianka ? Nie ucieknie mi jak nie przylecę ?
Zaśmiałam się przez telefon.
C.P: A może ucieknie ale wątpię. 
C: To będę jak najszybciej. Ale jestem teraz zmęczona i muszę się wyspać. Chyba pójdę spać.
Zawsze kiedy nie chciałam już mówić to wymyślałam różne wymówki. Tym razem bło to zmęczenie. Na prawdę byłam zmęczona , ale to nie w moim stylu pójść tak wcześnie spać. Była dopiero 20:23 a ja miałam iść spać ? To było zdecydowanie zbyt wcześnie. 
C.P: Już ?! Tak wcześnie ?
C: No , nie chce spać w samolocie , strasznie nie lubię w nim spać. Ale i tak będę musiała to zrobić bo 9 godzin bez snu to jednak trochę. 
C.P: No to pa skarbie i uważaj na siebie i na lotnisku. Tam szczególnie jest dużo kradzieży i przestępców. 
C: Przecież wiem. I nie lecę sama. Ale już idę. Dobranoc 
C.P: Miłych znów i miłego lotu. Jutro jeszcze zadzwoń.
C: Okej. 
Rozłączyłam się i odłożyłam komórkę na stolik i podłączyłam do ładowarki a laptopa zaś odłączyłam od ładowania. Wzięłam laptop na kolana i zalogowałam się na fejsie i jak zwykle na moich ulubionych blogach. Poczytałam , przeglądałam aż do okolic 23. Kiedy skończyłam serfowanie po internecie odłożyłam komputer na łóżko u wzięłam ze stolika przygotowaną wcześniej bieliznę i piżamę. Weszłam z ciuchami do łazienki i wzięłam prysznic. Założyłam ubrania , zmyłam makijaż , umyłam zęby i schowałam wszystko do kosmetyczki. Zgasiłam światło z łazience i poszłam prosto do łóżka. Laptop postawiłam na stół po drugiej stronie pokoju i znowu wróciłam do łóżka tym razem przykrywając się kołdrą gdyż dzisiaj była dość chłodna noc , a łóżko miałam tuż pod oknem. Pierwszy raz od mojego pobytu tutaj przespałam spokojnie całą noc. Wstałam już całkowicie wyspana o 10:45 i udając się do łazienki z walizki wyjęłam: czystą bieliznę , czarne rurki , czarny t-shirt z białymi napisami w j. angielskim. Z kosmetyczki wyjęłam potrzebne na dziś mi kosmetyki i zaczęłam się malować. Zajęło mi to około 6 minut. Zrobiłam ciemny makijaż , a kosmetyki ponownie włożyłam do mojej kosmetyczki. Wylot miałyśmy o 18:00 więc miałam jeszcze trochę czasu. Poszłam na dół i weszłam jak co dzień do restauracji pod moim pokojem. Zjadłam tam śniadanie i wróciłam do pokoju. Cały dzień szybko minął. O 16:00 już spakowąłam wszystkie swoje rzeczy tylko zostawiłam jeszcze laptop. Serfowałam jeszcze do 16:45 na necie po czym wyłączyłam laptop kładąc go do etui i wkładając do walizki. Sprawdziłam jeszcze czy wszystko wzięłam i wyszłam z walizkami i torbami na dół. W recepcji oddałam kluczyk od mojego pokoju i czekałam na dziewczyny przed wyjściem. Usiadłam na pobliskiej ławce. Po nie długim upływie czasu dziewczyny dołączyły do mnie.