niedziela, 8 września 2013

Rozdział dziesiąty

I mijały kolejne dni ... W tym czasie nie wydarzyło się nic szczególnego a finał zbliża się małymi krokami . W końcu został jeszcze miesiąc i jedno z najważniejszych wydarzeń w moim życiu miało się zacząć . Jutro miałyśmy z Jess wylot do Chicago. Bardzo byłam ciekawa co ciocia miała na myśli mówiąc że ma dla mnie niespodziankę . Przez caaały lot o tym myślałam a czasami też zasypiałam jak zresztą zawsze ... Jess chciała ze mną jechać gdyż już kilka dobrych lat nie byłyśmy tam razem. A więc lot przebył całkiem spokojnie , no były czasem momenty jakiś gwałtownych ruchów samolotu ale to mi zupełnie nie przeszkadzało. I w końcu dotarłyśmy ... Nareszcie mogłyśmy wyjść na świeże powietrze po dziewięciogodzinnym przesiadywaniu w samolocie . 
C: Nareszcie ! Ahh ... Czujesz ten zapach 
J: Jaki zapach ? 
Zapytała zdziwiona . Ja rozciągnęłam się kiedy już zeszłam ze schodów od samolotu . 
C: Tego powietrza ... Dzieciństwa ...Nie czujesz tego ? 
Przyjaciółka zamknęła oczy i wraz ze mną wczuła się w klimat ...
J: Aaa ... Tak . Już czuję . Ale to były czasy . 
C: No dobra chodźmy , nie rozmarzmy się na środku lotniska ... 
Zaśmiałam się otwierając oczy . Obejrzałam się dookoła w poszukiwaniu walizek. Kiedy już je dostrzegłam , podeszłam do nich i podchodząc do rozmarzonej Jess dźgnęłam ją lekko w brzuch.
J: Ejj ! Wiesz że tego nie lubie !
Powiedziała poirytowana.
C: To chodź już bo mnie ciekawość zżera ! 
J: No już ! 
I obie poszłyśmy na ulice. Złapałyśmy jakąś taksówkę i wskazałyśmy kierunek. 
J: Jak myślisz . Co będzie tą niespodzianką ?
C: Nie wiem , nie mam pojęcia co to może być ! Ciągle myśle , myśle i nic nie wymyśliłam ! Ale popatrz ... Już prawie jesteśmy . Spojrzałam w okno po mojej prawej stronie i ujrzałam mały blok.
C: This there . Thanks .
Taksówkarz zatrzymał a kiedy wysiadłam i wypakowałam walizki zapłaciłam mu. Poszłyśmy jak najszybciej mogłyśmy po schodach... Zadzwoniłyśmy pod numer 4. Otworzyła nam jakaś kobieta. 
K(Kobieta):Good morning. How I can help you ? 
C: Sorry , were wrong flats. I'm sorry . 
K: Okey , Nice day .
J: Thank you mutually . 
Kiedy zamkneła drzwi wybuchłam śmiechem . 
C: Jak mogłyśmy pomylić mieszkania ? Przecież ciocia mieszka pod szóstką .
J: No właśnie nie wiem jak to się stało ...
Pod drzwiami z numerem "6" upewniłam się czytając na wycieraczce nazwisko "Toretto" . Wzięłam głęboki wdech i zadzwoniłam. Słysząc stukanie koturn uśmiechnęłam się i czekałam. Po chwili przed drzwiami ujrzałam .... Ciotkę Polly . :D 
C: Cześć ciociu . 
C.P: Cześć skarbie , cześć Jessica .
Obie przytuliłyśmy ciocię. 
C.P: Proszę wejdźcie. 
Zaprosiła nas do salonu.
C: Gdzie ta niespodzianka ? 
C.P: No dobrze , to zapraszam tutaj . 
Zaprowadziła nas do sypialni. Kiedy do niej weszłam zaniemówiłam ! 
C: Kto to ? 
Zapytałam wpatrując się w małą istotkę śpiącą w cudnym łóżeczku. Była opatulona kołderką a w objęciach trzymała małego misia. 
C.P: To Alexandra , moja córeczka. Można powiedzieć że druga córeczka. 
C: Ty masz partnera ? 
C.P : Nieee , zaadoptowałam ją. Ma takie śliczne niebieskie oczka że nie mogłam im odmówić. Ale chodźmy stąd bo ją obudzimy. Opowiem wam wszystko w salonie. Chodźcie. 
Powiedziała szeptem aby nie obudzić małej. Jess była w takim samym szoku co ja. Nie wiem czy wpadłabym kiedykolwiek na myśl że ciotka Polyy która mnie wychowała zaadoptowałaby dziecko. 
C.P:Czego się napijecie ? 
J: Ja poproszę cappuccino .
C: Ja też .
C.P: Poczekajcie chwilkę . 
Ciocia wyszła z salonu udając się do kuchni . 
C: Alexandra ?
Szepnęłam nadal w wielkim szoku. 
J: Alexandra ?
Powtórzyła po mnie przyjaciółka. Po kilku minutach ciocia przyszła z dwiema kawami i jakimiś ciastami. 
C: Opowiadaj ... 
C.P: No więc ... Dziewczynka ma na imię Alexandra , ma tak od urodzenia więc nie chciałam jej zmieniać imienia. Ale to też jest ładne imię ... Kiedy ty Chelsey wyjechałaś poczułam taką pustkę ... Nie wiem nawet jak to określić. Codziennie rano wstawałam , robiłam zakupy i codzienne czynności i wszystko specjalnie dla ciebie . I właśnie jak wyjechałaś zabrakło mi ciebie i jakiegokolwiek hałasu. Dopiero po latach zaczęłam się poważnie zastanawiać nad tą decyzją. Nawet po pracy odwiedzałam dom dziecka i opiekowałam się dziećmi , ale jedna istotka została w mojej pamięci . Była nią Alex , która teraz śpi słodko w sypialni. Pamiętam jak to by było wczoraj jak zobaczyłam ją pierwszy raz , jej niebieski , błyszczące oczka mówiące "proszę , zabierz mnie gdzieś" . Nie umiałam im odmówić więc zawsze się zgadzałam . Później po długim namyśle zdecydowałam że zaadoptuje ją. Byłam bardzo z nią związana i w końcu mogłam mieć swój wymarzony skarb . Oczywiście ty kochanie też nim byłaś i nadal jesteś ale ... ale ... No nie wiem .. 
C: Rozumiem cię ciociu . A jak Alexandra znalazła się w domu dziecka ?
C.P: Ahh ... Jej otaczająca miłością matka zmarła , miała raka. Jej ojciec porzucił ją , oddał właśnie tam skąd ją odebrałam . 
J: A ile ona już ma ? 
C.P: 2 latka 
C: A ile miała kiedy ją opuszczono ?
C.P: 5 miesięcy , chyba tak dużo nie pamięta ... 
I w tem po mieszkaniu rozległ się krzyk dziecka. 
C.P: O. Obudziła się . Za chwilkę przyjdę . 
C: Okej . 
Kiedy wyszła nadal byłam w bardzo wielkim szoku. A kiedy kilka chwil później ciocia przyszła z małym słodziakiem na rączkach od razu zakochałam się w jej oczach . Miała takie lśniące oczka , teraz już się nie dziwiła cioci dlaczego podjęła tę decyzję. 
C: O Boże ! Jaka słodka ! 
Od razu na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. 
C: Cześć kochanie . Ja nazywam się Chelsey i jestem twoją siostrą . A to jest moja przyjaciółka Jessica . 
Powiedziałam miłym głosem aby jej nie przestraszyć. Ta bardziej przytuliła się do swojej mamy . 
C.P: Wstydzi się . 
I tak zleciał cały dzień. Nawet kilka razy miałam ją na rączkach ale kiedy ją brałam to po kilku minutach zaczęła krzyczeć. Kiedy nadeszła pora spania ciocia zaproponowała abyśmy razem z Jess przeczytały Alex bajkę na dobranoc aby się do nas przekonała. Od razu się zgodziłyśmy. Chociaż Alexandra miała już dwa latka to i tak nie chciała zrezygnować ze spania w łóżeczku ale to mi nie przeszkadzało. Przeczytałyśmy zaledwie jedną stronę a ona już była wtulona w kołderkę i misia z zamkniętymi oczkami. Po cichu odłożyłyśmy książkę na stolik i wyszłyśmy z sypialni. Każda wzięła prysznic i poszłyśmy do łóżek. Ahh ... Ten dzień był pełen wrażeń i zapamiętam go na zawsze. Już dawno nie widziałam cioci tak rozpromienionej i szczęśliwej. Ona od zawsze kochała dzieci , każde dziecko niezależnie od wieku , stanu zdrowia czy wyglądu. Ona ma po prostu serce ze złota.
-----------------------------------------------------

Alex : 








14 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Dziękuję : * Zapraszam do czytania i komentowania dalszych rozdziałów ^ ^

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Dziękuję : * Zapraszam do czytania i komentowania dalszych rozdziałów ^ ^

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Dziękuję : * Zapraszam do czytania i komentowania dalszych rozdziałów ^ ^

      Usuń
  4. do dupy.
    W chuj nudny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż ... Każdemu co innego się podoba ~,~ A wgl czytałaś / łeś jakiś rozdział ?

      Usuń
    2. niestety tak.

      Usuń
    3. Wiem , pierwsze rozdziały może były nudne , zresztą też tak uważam ale poczytaj sobie te ostatnio napisane rozdziały. Kilka dni temu dodałam nowy i uwierz mi a będzie się dopiero teraz dziać dużo : 3 Zachęcam , a jeśli nie chcesz to nie czytaj i już : * Dobrze , bo pzynajmniej napisałeś co sądzisz ; )

      Usuń
  5. Bardzo mi się podoba . ♥ \ Kotlecik .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi : * Zapraszam do czytania i komentowania dalszych rozdziałów ^ ^

      Usuń
  6. Świetny. // w genach mam dawanie serca tym którzy go wcale nie chcą

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję : * Zapraszam do czytania i komentowania dalszych rozdziałów ^ ^

      Usuń